Kontrola Sanepidu (cz. 1) – cykl artykułów edukacyjnych

1
7448
Inspekcja Sanitarna jest organem, który kontroluje – tego nikt nie zmieni. Jako przedsiębiorcy nie chcemy być kontrolowani. Jako konsumenci chcemy natomiast, żeby kontrole były jak najczęściej, abyśmy w sklepie kupowali zawsze świeże mięso, dzieci w przedszkolach jadły świeżo i zdrowo, a szpitale serwowały jedzenie, po którym mamy pewność, że jeszcze trochę pożyjemy.

Sanepid na „żywność” się nie zapowiada

Sanepid nie zapowiada się podczas kontroli żywności na podstawie trzech aktów prawnych:

  • Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej Art. 79 ust. 2. Pkt. 5 Cały ten ustęp mówi dokładnie kiedy instytucje kontrolujące nie muszą zawiadamiać ludzi o kontroli.

Art. 79.2. Zawiadomienia o zamiarze wszczęcia kontroli nie dokonuje się w przypadku, gdy przeprowadzenie kontroli jest uzasadnione bezpośrednim zagrożeniem życia, zdrowia lub środowiska naturalnego;

  • Art. 4 oraz art. 25 Ustawy z dnia 14 marca 1985 r. o Państwowej Inspekcji Sanitarnej,
  • 3 ust. 2 ROZPORZĄDZENIE (WE) NR 882/2004 PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie kontroli urzędowych przeprowadzanych w celu sprawdzenia zgodności z prawem paszowym i żywnościowym oraz regułami dotyczącymi zdrowia zwierząt i dobrostanu zwierząt.

Jedynym przypadkiem, kiedy Inspekcja Sanitarna zapowiada się na kontrolę jest odbiór lokalu. Ktoś zaczyna działalność i musi się w Sanepidzie zatwierdzić – wtedy, to logiczne, ktoś musi być w obiekcie, żeby Sanepid mógł tam wejść.

Podczas normalnej działalności zakładu właściciel ma obowiązek wyznaczyć osobę zastępującą/reprezentującą go podczas kontroli, więc wymówka „nie ma właściciela” dla Inspekcji Sanitarnej nic nie znaczy, ponieważ obiekt jest otwarty i działa sobie w najlepsze.

Kiedy Inspekcja Sanitarna (Sanepid) może nas skontrolować?

Pod koniec roku kalendarzowego w każdej Inspekcji powstaje „Plan Kontroli”. To znaczy, że wszystkie podmioty i przedsiębiorstwa zostają sprawdzone, kiedy była ostatnio kontrola, jak wypadła oraz czy były mandaty. Układa się plan, w którym zostaje zawarte, w jakim miesiącu pojawi się kontrola, w jakim zakładzie czy sklepie. Skontrolowane może być absolutnie wszystko i nie ma tutaj wyjątków. Taki plan wysyłany jest do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego i tam zostaje zatwierdzony, że wszystko jest zgodnie z prawem.

Jeżeli zatem jesteśmy ujęcie w planie, to na kontroli w nagłówku protokołu będzie napisane „Kontrola Sanitarna” i będziemy mieli tzw. kontrolę kompleksową. Może też dojść do „Kontroli Tematycznej”, czyli wizyty Sanepidu jedynie pod kątem oceny HACCPu.

Istnieją też inne kontrole

Na czym polega interwencja? Po pierwsze – stare jak świat „kablowanie”. Do Inspekcji Sanitarnej może zgłosić się absolutnie każda osoba i urzędnicy w maksymalnym czasie od 24h do 48h mają obowiązek pojawić się w zakładzie. Czasami urzędnik żąda dowodu tożsamości (jeżeli ktoś przyszedł zgłosić interwencję osobiście) i to trochę płoszy osobę. Należy jednak pamiętać, że pisma z interwencją urzędnik pod żadnym pozorem nie może zabrać na kontrolę, nie może też okazać danych osoby, która złożyła doniesienie, bo jest to karalne. Bardzo rzadko są to interwencje, które faktycznie mają związek z zagrożeniem życia i zdrowia, donosem klienta, czy też rodzicem przedszkolaka, który jest niezadowolony z jakości serwowanych dań dla swojego malucha. Interwencje można zgłaszać zarówno mailem oraz tradycyjnie – listownie. Wystarczy się podpisać – nikt nie jest w stanie zweryfikować, czy takie imię i nazwisko istnieje naprawdę.

Kto najczęściej „donosi”?

Konkurencja, sąsiad, były małżonek, obecny małżonek, teściowa, pracownik, którego zwolniłeś za kradzież, starsze osoby, które mają dużo wolnego czasu (to akurat na markety), niezadowolony klient – lista jest obszerna.

Jeżeli zwolniłeś pracownika np. za kradzież, to oprócz Inspekcji Sanitarnej spodziewaj się wizyt Inspekcji Pracy, Urzędu Skarbowego oraz ZUS-u – to raczej normalne, że wtedy na kark dostajesz cały „pakiet”. Zwolnieni pracownicy donoszą na wszystko i wszystkich – łącznie z tym, że w piwnicy pod lokalem nielegalnie obierasz ziemniaki. Pracownicy nie mają swoich książeczek sanepidowskich, a książeczki w zakładzie należą do pracowników, którzy już tam dawno nie pracują.

Oprócz Kontroli Sanitarnej i Kontroli Interwencyjnej są również powiadomienia alarmowe, tzw. RASFF. Załóżmy, że do obrotu przedostała się żywność, która absolutnie tam się nie mogła znaleźć, np. w mące kukurydzianej, w której normalnie nie powinno być glutenu, w laboratorium zbadano, że gluten jednak występuje. Dla osób uczulonych na tą substancję może się to okazać śmiertelne. Wtedy w Inspekcji każdy rzuca to, co robił i udaje się na kontrolę do sklepów, gdzie owa mąka trafiła. Od hurtowni czy producenta na podstawie faktur dostawy wiadomo, gdzie taka mąka została dostarczona. Jeżeli Inspekcja ma telefon do takiego sklepu (np. do marketów), to dzwonią i informują, że żywność musi zostać zdjęta z półek (i spokojnie – markety i sklepy to faktycznie robią). Jeżeli zaś są to małe sklepy lub restauracje, gdzie nie ma telefonu kontaktowego, wtedy urzędnicy udają się tam osobiście, w ekspresowym tempie. Oczywiście po całej akcji urzędnicy i tak pojawiają się w sklepie, żeby zobaczyć, czy faktycznie nie ma towaru na półkach.

Pobór prób

Producenci żywności są stale kontrolowani laboratoryjnie. Oprócz planu kontroli istnieje też plan poboru prób. Kontroluje się dosłownie wszystko. Urzędnicy kilka razy w miesiącu udają się do sklepów i producentów, gdzie pobierają próby, np. z cukierni i lodziarni pobiera się ciasta i lody, sprawdza się obecność Salmonelli. Oczywiście żaden producent tego nie lubi, bo traci towar (za próby Sanepid nie płaci, tylko zabiera). Jeżeli są to duże ilości żywności, np. kilogramy jabłek, żeby sprawdzić, czy nie ma tam pestycydów, bądź duże ilości suszonych ziół, żeby sprawdzić dawkę ich napromieniowania, wtedy po takie próby jeździ się do hurtowni lub marketów (markety wrzucają taką żywność w koszta i jest to dla nich zupełnie normalne, że Sanepid pojawia się z przenośną lodówką i im coś zabiera).

Po co aż takie ilości? Aby w laboratorium zrobić dane badanie albo szereg badań, trzeba trochę tej żywności mieć. Żeby takie badania wyszły wiarygodne, trzeba kilka razy powtórzyć próby. Nie można przecież osądzić kogoś na podstawie jednej próbki, bo każde badanie ma jakiś współczynnik błędu.

 

Autorką cyklu artykułów edukacyjnych na temat Kontroli Sanepidu jest Anna Pyszczek, specjalistka ds. BHP oraz HACCP. Z wykształcenia jest biotechnologiem. Doradza przy tworzeniu nowych restauracji, lokali gastronomicznych i kawiarni.

Przez 7 lat była pracownikiem Inspekcji Sanitarnej. W styczniu 2015 roku postanowiła zostać freelancerem, a teraz pomaga (a nie przeszkadza) ludziom, którzy chcą otworzyć własny lokal gastronomiczny, sklep, kawiarnię i wszystko to, co jest związane z żywnością. Tworzy dokumentację sanitarną (HACCP, GHP-GMP, Instrukcje i Procedury) oraz dokumentację BHP. Rozwiązuje problemy swoich klientów, wykonuje pisma administracyjne, wspomaga i doradza. Wyjaśnia zasady zawarte w prawie żywnościowym, a wiedzą dzieli się na blogu haccpdlaciebie.pl

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.